Upalny początek czerwca oznaczał dla mnie drugą część kursu introligatorskiego w Introligatorni Jacka i Aldony Tylkowskich.
Tym razem- po pudełkach i etui- tematem trzydniowych warsztatów była oprawa oporkowana, której nigdy wcześniej nie próbowałam. Jak i poprzednio, drugą osobą uczestniczącą w zajęciach była Izabela Sobczyk- Introligator Gliwice. Napisać, że dużo bardziej ode mnie doświadczona, to napisać stanowczo zbyt mało! Izabela nie tylko piękne pudełka wypuszcza w świat ze swojej pracowni introligatorskiej, ale i różne rodzaje opraw są jej nieobce.
Ponieważ mieliśmy pracować od podstaw i z użyciem skóry naturalnej, początek kursu wypełniła praca koncepcyjna. Przebierając pośród kawałków skór w różnych kolorach zdecydowałam się w końcu na czerwoną, która dobrze współgrała z papierem marmurkowym, malowanym właśnie na papierze żeberkowym Fabriano Ingres w kolorze rosso. (Na marginesie: ubolewam, że włoska firma Fabriano zaprzestała już produkcji tego papieru- bardzo odpowiadał mi ten kolor…) Papier oczywiście mojego autorstwa, malowany ręcznie na powierzchni wody.
Kolejny etap to było uszycie bloku metodą krzyżykową (patrz: galeria), jednoczesne wszycie wyklejek, a następnie wyokrąglenie grzbietu i nabicie oporka. O takich drobiazgach jak zaklejenie grzbietu i merla nie będę nawet wspominać.
Praca ze skórą naturalną wymaga jej wcześniejszego przygotowania, przystąpiłam zatem do jej ścieniania na Scharf-Fixie, by uzyskać odpowiedniej wielkości kawałki do oprawy grzbietu i narożników. Udało mi się nawet ścienić żyletką wyłącznie skórę na oprawę, a nie tę na własnych palcach. Również kapitałki wykonywaliśmy samodzielnie, skórzane. Fragmenty, na które miał nachodzić papier marmurkowy zostały specjalnie wgrzane, tak, by skóra i papier były później niewyczuwalne pod palcami. Przyznam, że ze skórą naturalną pracowałam po raz pierwszy w życiu, ale… bakcyl zakiełkował… Co dalej z tym bakcylem zrobię? Hmmm…
Aby oprawa nie miała charakteru zbyt klasycznego zdecydowałam się, podobnie jak Jacek Tylkowski w swojej zielonej oprawie, na ozdobienie grzbietu tłoczeniem w postaci niedużych punktów. Obie oprawy zyskały wówczas nieco bardziej współczesny „look”.
Ale, ale! Jeśli już mówimy o wyglądzie! Nie sposób przejść bez słowa nad „designerską” oprawą, którą swojemu notesowi zaserwowała Izabela, była to bowiem prawdziwa eksplozja pomysłów! Ostateczny efekt pracy z dwoma rodzajami skóry zobaczycie w galerii- to ta najbardziej fantazyjna oprawa utrzymana w „zgniłych” zieleniach.
Jak i na wcześniejszych warsztatach wszystkie prace wykonywaliśmy samodzielnie, zgodnie ze wskazówkami „schludnego introligatora” Jacka Tylkowskiego. Zielony notes w papierze marmurkowym (papier, no zgadnijcie czyj?) i zielonej skórze jest właśnie jego autorstwa i powstał równo z naszymi pracami podczas kursu. Trzeba powiedzieć, że wszystkie wskazówki i spostrzeżenia Jacka Tylkowskiego były bardzo cenne, a ponadto wiele z nich- co uważam, zasługuje na szczególne podkreślenie- daleko wykraczało poza tematykę kursu.
Również nie do przecenienia była możliwość gruntownego obejrzenia wielu opraw Jacka Tylkowskiego, z lupą niemal (no, powstrzymałyśmy się od rozklejania i rozszywania, ale to z trudem i tylko dlatego, że pilnował nas niezwykle groźny pies- york Lucek…). Rodzynkiem w cieście, wisienką na torcie i w ogóle lukrem była też dla nas obu (prawda, Izo?) możliwość obejrzenia oprawy „Pinokia”, stworzonej przez Pracownię Leśna 6. Od opraw autorstwa tej pracowni introligatorskiej trudno mi w internecie oderwać oczy.
I na koniec informacja smutna, choć liczę, że kompletnie nieprawdziwa: podobno na następne kursy w Introligatorni Tylkowski będzie trzeba długo czekać, o ile w ogóle… No, ale nie uprzedzajmy faktów… Nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia!
Wszystkie fotografie autorstwa: Izabela Sobczyk, Jacek Tylkowski, Katarzyna Hertmanowska
Przeniosłam się dosłownie w czasie. Nikt od Ciebie lepiej by nie opisał naszych wspólnych warsztatów. Dziękuję
Muszę przyznać, że mi się ten tekst szczególnie przyjemnie pisało. I fajne zdjęcia 🙂
Dziękuję Kasiu za uczestnictwo i miłe słowa! Warsztaty oczywiście nie znikną z mojej oferty, z całą pewnością jednak nie będą organizowane z taką intensywnością. Udanych wakacji życzymy!!!
W dobie kwarantanny znów mam rumience ogladając i czytając o warsztatach u Jacka Tylkowskiego. Katarzyna, miną już prawie rok!